Rio Anaconda, Podróżnik WC – W. Cejrowski

Swój czytnik mam już niecałe dwa miesiące. Książek na nim tyle, że najlepiej byłoby czytać po kilka stron jednej i przechodzić do drugiej. Ale co zrobić, gdy ta pierwsza jest tak wciągająca, że odchodzić się od niej nie chce? Zazwyczaj w takich sytuacjach rzadko wykazuję silną wolę i chcę taki tekst „wchłonąć” jak najszybciej, chociaż z drugiej strony pojawia się nieodparta pokusa, żeby ta podróż w nieznane trwała wiecznie. Takie drugie życie, którego często nie będziemy mogli spróbować.

Podobnie było z dwoma książkami, o których chciałem dziś porozmawiać. Ich autorem jest chyba najbardziej znany polski podróżnik – Wojciech Cejrowski. Muszę przyznać, że bardzo cenię Pana Wojtka i ogromnie lubiłem jego programy, w których pokazywał nam ciekawostki i piękno naszego świata. Facet jest indywidualistą, człowiekiem oryginalnym i niezwykle inteligentnym. Nic więc dziwnego, że jego książki czyta się z olbrzymią satysfakcją i przyjemnością. Na swoim Nooku delektowałem się każdym zdaniem Podróżnika WC oraz Rio Anaconda. I to w szczególności ta druga, dłuższa i dużo ciekawsza pozycja zainspirowała mnie do napisania tego postu. Cała podróż w poszukiwaniu zaginionych wolnych Indian jest niezwykła. Ale chyba najbardziej urzekły mnie rozmowy pomiędzy podróżnikiem i szamanami. Zdaję sobie sprawę, że wyglądają one tak jak wyglądają, tylko dzięki talentowi autora, ale i tak musiały być one czymś zapadającym nie tylko w pamięć, ale i serce. Zdumiewające jest jak ludzie zamknięci na cywilizację, potrafią rozwinąć swój światopogląd, sztukę leczenia, całą psychologię plemienia. Po tej lekturze można dojść do wniosku, że ta cała otaczająca nas „cywilizacja” ma oczywiście swoje plusy, ale może mieć równie tyle samo minusów. Przez życie chciałoby się przejść, najlepiej kroczyć po woli, a idealnie robiąc sobie częste przerwy. Coraz częściej łapię się na tym, że życie, gdy patrząc na nie z dalszej perspektywy przypomina sprint.

A to takie moje prywatne przemyślenie, którego przecież nikt nie zabroni mi umieścić.

Chciałem powiedzieć tylko jeszcze o jednej rzeczy i kończę. Tak jak wcześniej wspomniałem, książkę przeczytałem na czytniku i niestety nie miałem możliwości obejrzenia tych przepięknych zdjęć, które musiały się w niej znajdować. To niewątpliwy minus. I nie czuję się jak kryminalista, bo ściągnąłem pozycję z Internetu. Po powrocie do domu zamierzam kupić książki Pana Wojtka, żeby przeczytać je jeszcze raz i żeby zawsze je mieć pod ręką, gdy najdzie mnie ochota na wędrówkę po nieznanych ścieżkach amazońskiej dżungli.   

, ,

  1. Dodaj komentarz

Napisz co o tym myślisz!!!